Link do scenariusza: https://docs.google.com/document/d/1qgz ... sp=sharing
Link do oryginalnej scenki:
Chciałabym skorzystać z okazji i krótko omówić, czemu w niektórych miejscach zostawiłam obcojęzyczne słowa, a w innych ich się pozbyłam.
Początkowo myślałam, czy nie spróbować spolszczyć trochę "kabuki". Jednak wyrażenie "tradycyjny teatr" moim zdaniem jest niezbyt czytelne, dlatego finalnie zdecydowałam się na "teatr kabuki".
"Bonjour" w czwartej scenie pozostawiłam niezmienione, ponieważ ma na celu zwrócenie uwagi na narodowość Gilberta.
Tak samo nie tłumaczyłam "Tokyo Tower". Wprawdzie na siłę mogłabym zmienić to na "Tokijską Wieżę", jednak uważam to za zbędny zabieg, ponieważ angielska nazwa jest najbardziej rozpowszechniona. Chyba najlepiej to pokazuje fakt, że w samej Japonii są używane dwie nazwy: "Tōkyō Tawā" oraz „Tōkyō-tō". Jak widać "tawā" (タワ) to w rzeczywistości anglicyzm wprowadzony do japońskiego.
Jednak "Skytree" zamieniłam na "wieżę telewizyjną" z prozaicznego powodu - wydaje mi się, że o wiele lepiej pasuje do kłap (aczkolwiek biorąc pod uwagę, że Tokyo Tower to wieża telewizyjno-radiowa, to użycie tu tego sformułowania może okazać się błędem).
Pozostał już chyba tylko najgorszy (dla mnie) temat, czyli nazwy deserów itp. Odpuściłam sobie nazwę „ciastko św. Honoriusza”. Św. Honoriusz jest patronem m. in. cukierników. Za życia był biskupem katedry w Amiens (północna Francja) i znajomość jego sylwetki w Polsce obawiam się, że jest znikoma. W zastępstwie dałam "francuskie ciastko". Nazwa w mojej opinii o tyle czytelniejsza, że wskazuje chociaż na "ojczyznę" deseru.
Jednak nazwę „krem chantilly” zostawiłam z dość absurdalnego powodu. Czyż ta francuska nazwa sama w sobie nie dodaje temu wszystkiemu elegancji?