Zacznijmy od tego, że w piosence rekrutacyjnej chodzi o to żeby przedstawić się jako wokalista z którym potencjalnie dobrze będzie się współpracowało. Taka piosenka powinna pokazywać twoje najlepsze strony jak i przy odrobinie szczęścia mieć jakikolwiek związek z tym co robimy w grupie. Drugie można zaniedbać na korzyść pierwszego, niemniej wybranie piosenki Kaczmarskiego, która nie jest całkowicie w twojej skali to nienajlepszy wybór. Inna sprawa, że ta piosenka ma mały ambitus, czemu nie zaśpiewać jej po prostu wyżej?
Z innych problemów:
* Rozumiem, że to taka piosenka, ale wychodzi trochę festiwal piosenki aktorskiej. Rzadko kiedy jest porządane.
* Często nie stroisz, bardziej lub mniej subtelnie.
* Podjeżdżasz pod dźwięki, czasem z jakiegoś powodu z nich zjeżdżasz. Poza wyjątkowymi okolicznościami chcemy wchodzić na dźwięki precyzyjnie.
* Ogólnie rzecz biorąc poprawną emisję zastępują często dziwnie maniery. Muzykę słyszysz (choć zawsze może być lepiej), ale przydałoby Ci się trochę podstaw z emisji głosu.
Ale melizmaty fajne!
Narazie nie mogę przyznać Ci rangi.
W takim razie, przepraszam wszystkich, którzy to słyszeli. Sama też nie cierpię, jak ktoś fałszuje, ale własny głos jest ciężko oceniać. Dziękuję za konstruktywną krytykę.
Chciałam jeszcze zapytać o możliwość drugiego podejścia przy optymistycznym założeniu, że to przez zły dobór piosenki i przez to, że została nagrana impulsywnie tuż po obudzeniu. Może za jakiś czas mogłabym nagrać którąś z piosenek Disneya (których w większości nie znoszę, ale trzeba się poświęcać)? W sumie to mi zależy, bo moja zerowa samoocena spadła właśnie na poziom ujemny.
Nagraj coś co lubisz i co Ci dobrze wychodzi. Jeśli wiesz, że nie dajesz rady z jakimiś dźwiękami to znaczy, że to nie najlepszy wybór. Innymi słowy nagraj coś co Cię dobrze reprezentuje.
Dziękuję za rady. W takim razie (regulaminowo) za miesiąc zrobię drugie podejście. Postaram się też znaleźć coś, co faktycznie będzie bardziej pasowało do tej grupy.